Przeczytaj gościnny artykuł Adrianny Naruk, która specjalnie dla Empathic Way pisze o konsekwencjach kar i nagród.

Zapraszam do lektury!

————————————–

Szukając informacji o wychowywaniu dzieci pewnie natknąłeś/natknęłaś się na informację, że karanie dzieci nie służy budowaniu z nimi kontaktu. Że zamiast pożytku, przynosi głównie problemy… No właśnie, skoro kara jest już coraz częściej potępiana, to może zastąpić ją nagrodą i w ten sposób wzmacniać w dziecku pożądane zachowanie, to znaczy takie zachowanie, jakiego (po)żądam ja – rodzic?

W dawaniu kar kuszące jest to, że dziecko robi to, co chce rodzic. Ale jak się wtedy czuje dziecko? Wielce prawdopodobne jest to, że nie poczuje bezpieczeństwa, zaufania i spokoju. Skłaniałabym się ku temu, że poczuje raczej smutek i żal. Zamiast rozwijać sprawczość, kreatywność i odwagę, zachęcamy dziecko do uległości i spełniania oczekiwań innych, a to bez wątpienia wpłynie na jego poczucie własnej wartości.

 

Czym są kary?

 

Kary to są wszystkie „metody” mające na celu zerwanie z trudnym (dla rodzica) zachowaniem dziecka bez uwzględnienia jego potrzeb. Każda kara narusza godność człowieka, również małego. Trudno więc oczekiwać współpracy od kogoś, komu właśnie pokazaliśmy, że jest gorszy i że mamy nad nim władzę. Dziecko, oczywiście, może przyjąć nowe zachowanie, ale ze strachu przed karą, a poczucie niesprawiedliwości i wycofanie się z relacji będą narastały. Bardzo lubię poszerzać mój obraz sytuacji o perspektywę dziecka, dlatego zacytuję A. Kohn, który swoimi słowami pokazuje jak dziecko odbiera kary: „Nic co jest równoznaczne z karą, nie może być konstruktywne. […] Kara nie przemawia do sposobu rozumowania dziecka, a to, co my uważamy za nauczkę, w jego oczach może oznaczać odebranie naszej miłości.”

 

Motywacja zewnętrzna

 

No dobra, do tego, że kara jest „nieskuteczna” już trochę przywykliśmy, jednak co z tą nagrodą? Wydawałoby się, że nagroda powinna być OK, przecież jest czymś odwrotnym od kary. A tymczasem zastanówmy się nad motywacją do działania w przypadku nagrody – motywacja ta, tak jak w przypadku kary, pochodzi z zewnątrz. Motywacja zewnętrzna charakteryzuje się natomiast tym, że pociąga za sobą wygaszanie chęci do współpracy, działania, poznawania, uczenia się, etc.

Dodatkowo, tak jak w przypadku kar, w przypadku nagród musimy zwiększać stawkę. Już nie jeden, a „dwa batoniki za to, że się sam ubierzesz.” Ponadto, dziecko zaczyna traktować nagrodę jak zapłatę. „Ubiorę się sam, bo chcę dostać dwa batoniki” (a nie dlatego, że fajnie jest być samodzielnym, niezależnym). A jeśli dziecku nie zależy na nagrodzie i nie ubierze się samo „to może trzy batoniki…”?

Często nagroda/pochwała wywiera presję na osobie, która tę nagrodę otrzymała, a każda presja ma działanie negatywne. Zainteresowanie tym co się robi maleje, ponieważ rośnie zainteresowanie nagrodą, zdobyciem kolejnej pochwały.

 

Nagrody a relacje

 

Co o nagrodach pisał Marshall B. Rosenberg: „Nie lubię, kiedy ludzie stosują kary, ale uważam, że kara nie jest tak niszcząca jak nagroda. Wydaje mi się, że nie ma nic bardziej wypełnionego przemocą niż następujące stwierdzenie „Będę cię kochać, jeśli posprzątasz swój pokój”. Jeśli w miłości stawiasz warunki, niszczysz całe jej piękno.”

Ani za pomocą kar, ani nagród nie zbudujemy relacji z dzieckiem. Taki układ przypomina bardziej handel wymienny: coś za coś. Ponadto, w paradygmacie kara-nagroda, jeśli nie ma nagrody, to jest kara. Bolesne, prawda?

Jaka jest więc różnica pomiędzy karą, a nagrodą: żadna! I tu zacytuję raz jeszcze Marshalla B. Rosenberga: „W dawaniu nagród wątpliwości budzi to, że często myli się je z miłością i przychylnością; a to uzależnia. Konsekwencją jest podejmowanie jakiegoś działania w celu otrzymania nagrody, pochwały i komplementów. Według mnie to niebezpieczniejsze od kary. Takie uzależnienie robi z człowieka miłą osobę. Miłą i martwą.”

 

Uczucia i potrzeby dziecka

 

Zachowanie każdego człowieka jest uzewnętrznieniem jego myśli, potrzeb, emocji, dlatego ważne jest, żeby za trudnym dla nas zachowaniem dziecka zobaczyć człowieka z jego uczuciami i potrzebami. Dla rozwoju dziecka ważne jest, żeby czuło miłość w każdym momencie. Efekty naszych działań zależą od tego jak je odbierają dzieci, a nie od naszych założeń. Rodzice myślą: „Dostaniesz karę, bo chcę Cię wychować na odpowiedzialnego człowieka”, a dziecko to odbiera: „nie zasługuję na miłość”. Dobitnie pokazują to słowa A. Kohn „[…] najlepszym przygotowaniem do radzenia sobie z wyzwaniami prawdziwego świata jest doświadczenie sukcesu i radości. Dorosły nie poradzi sobie lepiej z nieszczęściem tylko dlatego, że świadomie unieszczęśliwiano go w dzieciństwie”.

 

Jestem w porządku

 

Ważne jest pokazanie dzieciom, że nie muszą być idealne, ponieważ są w porządku takie, jakie są. Pomocne może być w tym przyjmowanie perspektywy dziecka: jak ono to widzi, co czuje, czego potrzebuje? Często podążam za słowami Jespera Juula: „Nie rób i nie mów do dziecka tego, czego byś nie zrobił/powiedział do drugiego dorosłego”. Zaobserwuj, co się w Tobie zmieni, gdy przyjmiesz taką perspektywę.

 

Autorka artykułu:

Ada Naruk, mama trójki dzieci. Jestem certyfikowaną trenerką przy Familylab International, międzynarodowej organizacji założonej w 2007 roku przez Jespera Juula, absolwentką studiów Porozumienie bez Przemocy wg Marshalla Rosenberga w Collegium Civitas i mediatorem NVC. Założyłam Pracownię Relacji Skontaktowani (www.skontaktowani.pl) w ramach której organizuję warsztaty i szkolenia dla szkół, przedszkoli, firm i osób indywidualnych. Pragnę wspierać ludzi w budowaniu dobrych relacji z najbliższymi, sprzyjających rozwijaniu szacunku i odpowiedzialności za siebie i innych. Chciałabym przybliżyć sprawdzone wartości, które mogą stać się inspiracją w życiu.